W zakładzie dla obłąkanych

W zakładzie dla obłąkanych

Dobrze funkcjonujący biznes został sprzedany korporacji. Coś tam się nie spinało, ale menedżerowie odpalili „eksele” i postanowili przenieść „operacje” do Wschodniej Europy. Padło na Polskę. Mieli tu już jakiś oddział i uważali, że Polacy sobie świetnie poradzą. No i mniej kosztują, rzecz jasna. A jak mowa o kosztach, to akurat w Rumunii było spore centrum logistyczne. Chłopaki dawali radę, więc kilkaset metrów powierzchni więcej szarpnęli jak okoń czerwonego robaka.

W zachodniej lokalizacji pozostał „sejls”. Miał kontakty z klientami i doświadczenie. Poza tym, parę lat do emerytury i tak by go chroniło przed zwolnieniem. Z powodu zmiany procedur wysłano „sejlsa” na szkolenie. Żeby się dopasował do nowoczesnych metod nowego pracodawcy, a nie na kartkach zamówienia pisał. No i ten język. Francuski był dobry dla kolegów z pokoju. Teraz będzie światowo – Polacy, Rumuni, raportowanie do portugalskiego menedżera. Dobrze, że łacina już nie jest taka popularna, albo greka. Chłop coś tam po angielsku ogarnia, to się szybko przestawi.

Minęło pół roku. Wyniki spadły. Terminowość, sorry – delivery rate – spadła jak kurs rubla po wybuchu wojny. Wzrosły koszty transportu – wysyłka zamówień z Rumunii trwa chwilę dłużej. Polski zespół rotuje jak dzieci w lunaparku. Dziewczyny i chłopcy z odkrytymi kostkami kończą spotkania z „sejlsem” jakby to był romantyczny serial. Zwiększono zakupy chusteczek do przecierania ekranu i zielonej herbaty. Reklamacje wpadają niczym poprawki do sejmowych ustaw. Ogólnie, jest gruz.

W procesach zespołowych dzieją się rzeczy przeróżne. Na poziomie świadomym zachodzą zdarzenia, które potrafimy kontrolować. Liczymy, przesuwamy, organizujemy, szkolimy… Tymczasem, nie możemy zapominać o poziomie nieświadomym. Ktoś coś stworzył i to ma dla niego wartość. Zabranie mu tego nie musi oznaczać, że on to oddał. Może dalej czuje się związany z jakąś częścią i niewypowiedziane wartości przeszkadzają przedsięwzięciu funkcjonować tak jak oczekuje nowy właściciel.

Psychoterapia w biznesie brzmi dla niektórych jak herezja. „Nie będziemy tu duchów wywoływać” – mówią menedżerowie. Jednak, organizacja to ludzie. Ludzie tworzą i uczestniczą w procesach zachodzących w organizacji. Wpływają na nie nieświadomie, poprzez swoją osobowość, doświadczenia, miejsce w zespole. Bez ludzi nie uda się przeprowadzić żadnego procesu.

W korporacyjnych środowiskach wielokulturowych relokowanie biznesów i projektów jest powszechne. Ludzie przejmują czyjąś pracę, bo komuś innemu tak jest wygodniej. Korporacje nie mają namacalnych właścicieli, tylko akcjonariuszy, dla których liczy się wartość akcji. Głównym celem jest więc zysk. Wartości interdyscyplinarne, procesy nieświadome, a często nawet przepływy logistyczne dalekie są od rozsądku.

Odpowiadałem kiedyś za uruchomienie produkcji wycieraczki samochodowej do jednego z seatów. Plastikowa obudowa przyjeżdżała z Martorell w Hiszpanii, a guma spod Stuttgartu w Niemczech. W Polsce robiliśmy klik i wysyłaliśmy do… Martorell, do fabryki seata. Wymyśliłem, że formy do obudowy wyślemy na Słowację i stamtąd dostaniemy plastikową część a ekstrudowaną gumę kupimy w Polsce, po czym dotniemy u siebie. Cały łańcuch byłby o prawie 45% tańszy, przepływ byłby łatwiejszy i znacznie sensowniejszy. Ale mój szef nie dał temu pomysłowi zielonego światła. „Tomasz – powiedział – nie po to mamy swoje zakłady, żeby to wszystko zmieniać. To duże ryzyko biznesowe”.
Wtedy czułem się jak w zakładzie dla obłąkanych.

Dziś widzę to inaczej.

Zadbanie o ludzi kosztem wyższej marży ma sens z punktu widzenia organizacji, która ma trwać. Zadowolony zespół to entuzjazm, zaangażowanie, stabilność i… lepsze wyniki. Nerwowe ruchy dla rozświetlenia tabelki w ekselu mają sens głównie na spotkaniach kwartalnych.

Nie podjąłem się naprawy relacji „sejlsa” i jego „timu”. W procesach nieświadomych energia jest tak silna, że nawet jeśli poprawa jest zauważalna, to jest ona jedynie powierzchowna. Po jakimś czasie wydostaje się ta zatrzymana energia i rozbija cały układ w najmniej spodziewanym momencie. Nie chcę być z tym kojarzony. Wolę edukować świadomych tego zjawiska menedżerów. Im więcej wiemy, tym więcej możemy dać zespołowi.

Instytut Doskonalenia Produkcji

GRUPA VERBIS Sp. z o.o.

ul. Wigilijna 3
44-105 Gliwice

NIP: 969-164-19-98
KRS: 0000844841