Przejście z systemu push na pull – czy warto to zrobić?

Przejście z systemu push na pull – czy warto to zrobić?

Istnieją dwa skrajne podejścia do wytwarzania – pchane i ciągnione. I mnóstwo rozwiązań, które łączą te podejścia. Przejście z modelu pchanego (push) na ciągniony (pull) jest rewolucją. Opiszę tu przypadki z czterech różnych branż: drzewnej, spożywczej, remontowej i samochodowej. Na potrzeby tego artykułu ograniczę się do najważniejszych punktów, jednak pamiętaj, że wprowadzenie takiej rewolucji jest znacznie bardziej skomplikowane. Czy warto ją przeprowadzić?
Podejście ciągnione (pull) bardzo łatwo wytłumaczyć na przykładzie wąskiego asortymentu. Kiedy klient zamawia skrzynkę napoju gazowanego w litrowych butelkach, wyzwala wysyłkę. Miejsce w magazynie się zwalnia, więc zapełniamy je kolejnymi napojami w litrowych butelkach. Napoje pobieramy z linii rozlewniczej, którą musimy zasilić kolejnymi litrowymi butelkami i następną porcją napoju. Rozlewając napój do butelek opróżniamy zbiorniki, zatem trzeba je z powrotem napełnić. Podobnie, trzeba uzupełnić linię butelkami. To z kolei wyzwala potrzebę zamówienia nowych butelek i składników u dostawców. Większość decyzji w systemie ciągnionym podejmujemy na podstawie zużycia określonych materiałów lub zmniejszenia ustalonych stanów magazynowych.

Drewno to surowiec naturalny. Pracując w tradycyjnym podejściu, wycinamy z niego meble tak, by było jak najmniej odpadu. Dzięki temu możemy (a w zasadzie musimy) produkować szeroki asortyment. To jest model pchany, który rodzi szereg komplikacji począwszy od produkcji a skończywszy na logistyce wysyłek. W modelu ciągnionym możemy doprowadzić nawet do tego, że określamy dokładne parametry sadzonego drzewostanu, by otrzymać z nich gotowe do minimalnej obróbki drewno i zamienić je w kilka produktów, na które jest zapotrzebowanie klienta. Decyzja zależy od przyjętej strategii.

Producenci samochodów stosują podejście ciągnione już od ponad trzydziestu lat. Ci najbardziej efektywni oferują wyposażenie pakietowe, ponieważ tak jest efektywniej dla systemu. Dlatego pewne modele samochodów można kupić w ograniczonej konfiguracji, np. kombi może mieć tylko ręczną skrzynię biegów i nie występuje z napędem na wszystkie koła. Są jednak auta, które możemy wyposażyć niemal dowolnie. Wymaga to znacznie większego zaangażowania i przestawienia linii produkcyjnej, dlatego też samochody takie kosztują więcej. Luksusowe marki mogą pozwolić sobie na produkcję ręczną, w której jest mnóstwo czynności uważanych w produkcji masowej za marnotrawstwo, jednak nadal prowadzą proces w sposób ciągniony. Można wysnuć wniosek, że im wyższa cena gotowego wyrobu, tym łatwiej przekonać klienta do czekania i tym wyższe koszty procesu można zaakceptować. Albo wygenerować wyższe marże.

Czasem jednak wprowadzenie systemu ciągnionego wydaje się niemożliwe. W przypadku remontu pojazdów szynowych, nie zawsze mamy wpływ na to, co się w pojeździe wymienia. Dlatego przygotowuje się gotowe zestawy i podzespoły, by w razie potrzeby skrócić czas ich montażu na pojeździe. Niektórzy klienci nie są w stanie czekać – musimy być gotowi w każdej chwili. Niektórzy jednak godzą się poczekać, bo mają zapasowy tabor. W takim wypadku rozwiązania ciągnione sprawdzą się lepiej i są tańsze. Po raz kolejny dochodzimy do wniosku, że to pochodna strategii.

Mógłbym tak jeszcze długo przytaczać przykłady. Konkluzja jest taka, że system ciągniony jest znacznie tańszy od pchanego, ponieważ pozbawiony jest marnotrawstwa związanego z zapasami i nadprodukcją. Można go wprowadzić zawsze, lecz wymaga to często przestawienia organizacji o 180 stopni. Jeśli koszt materiału jest decydującą składową ceny Twojego produktu, to nie wahaj się ani chwili. Jeśli koszt materiału nie ma tak znaczącego udziału, to… także nie wahaj się, ponieważ w ten sposób wygenerujesz wyższe marże.

Autor: Tomasz Król