Jak zmienić firmę bez Lean Management?

Jak zmienić firmę bez Lean Management?

Czy Lean jest lean? Czy to już może faktycznie filozofia, którą każdy interpretuje inaczej? Masaaki Imai mówi, że Lean to to samo, co Toyota Production System. Kazuyoshi Tsuyukusa twierdzi, że to zupełnie co innego. Niklas Modig uważa, że Amerykanie pominęli aspekty związane z ludźmi, a Jun Nakamuro, że przeoczyli coś w tłumaczeniu. Jeśli uznane autorytety się pogubiły, to co mają powiedzieć właściciele polskich firm? Jak zmieniać firmę bez Lean Management? Proponuję po prostu Good Sense Managment. Rozsądek w zarządzaniu. Książka ukaże się już jesienią 23.11.2022.

77 lat temu mocny sierpowy powalił Japonię. 2 września 1945 roku na pokładzie amerykańskiego lotniskowca cesarz Hirohito podpisał bezwarunkową kapitulację, po tym jak kilka ton śmierci na zawsze uśpiło ponad 100 tysięcy ludzi. Dalsza walka przestała mieć sens. Przynajmniej w formie zbrojnej.

W rzeczywistości Japończycy się nie poddali. Ich solidność i precyzja w produkcji rzemieślniczej budziła zdumienie okupantów. Gdyby wprowadzić efekt skali, to wschodnie wyroby podbiłyby świat. Na szczęście pojawił się profesor Deming. Zainspirowany naukami swojego doktoranta Shewarta, nazwał parę metod w języku Jankesów i odtąd Japończycy mogli już swobodnie działać, bo wszystko, co amerykańskie było dozwolone.

W 1977 roku pewien naukowiec zauważył, że Toyota wyprzedziła Szwedów i Niemców pod względem efektywności produkcji. Wszyscy skierowali wzrok na Japończyków. Cały świat chciał się dowiedzieć na czym polega ich sekret. Okulary badaczy odkryły niskie stany magazynowe, produkcję ciągnioną, skoncentrowanie na jakości oraz niespotykany porządek i organizację. John Krafcik nazwał to Lean Manufacturing.

Wkrótce i Amerykanie uznali swoją nieudolność. Po rozpaczliwych próbach uratowania swojej motoryzacji, ludzie z GM postanowili w końcu zamknąć kilka zakładów, w których produkowali tak złe samochody, że nawet pracownicy nie chcieli nimi jeździć. Wśród tych zakładów był także ten w kalifornijskim Fremont.

Kilka lat później postanowiono go ponownie otworzyć, by produkować auta wraz z ludźmi z Toyoty. Amerykanie uważnie przyglądali się japońskim metodom, bo chcieli zrozumieć co powinni poprawić w swoich procesach. Obserwowali, notowali i pytali. Aż dowiedzieli się, że to, co muszą wiedzieć, opisał wiele lat wcześniej… Henry Ford. Niestety, machina publikacji naukowych była już nie do zatrzymania. Lean ubrał własne buty i wyruszył w drogę po zakładach Ameryki.

Kiedy zetknąłem się z nim po raz pierwszy w zakładzie General Motors, zachwyciłem się na tyle, że po kilku latach sam zacząłem nieść leanowy kaganek od firmy do firmy. Wierzyłem, że świat produkcji będzie lepszy. Prawie jak John Lennon, który zatrzymywał wojny swoim "Give Peace a Chance", dopóki kula nie wybiła mu tego z głowy.

Lean Management kończy podobnie. Nikt już nie wie o co w nim chodzi. Masaaki Imai mówi, że Lean to to samo, co Toyota Production System. Kazuyoshi Tsuyukusa twierdzi, że to zupełnie co innego. Niklas Modig uważa, że Amerykanie pominęli aspekty związane z ludźmi, a Jun Nakamuro, że przeoczyli coś w tłumaczeniu. Jeśli uznane autorytety się pogubiły, to co mają powiedzieć właściciele polskich firm?

Rodzimi eksperci nauczają, że lean to to czy tamto i że koniecznie trzeba iść drogą Toyoty, aby móc w ogóle efektywnie produkować. Zaryzykuję tezę, że nie każdy stawia sobie za cel doświadczyć produkcyjnej nirwany. Przedsiębiorcom chodzi o oszczędności. O to, by produkować sensowniej, efektywniej i taniej. Lean może w tym pomóc. Tak jak szkoła muzyczna może pomóc w karierze wokalisty.

Luciano Pavarotti czy Kuba Badach na pewno to potwierdzą. Tymczasem, głos Jakuba Sienkiewicza nie przypomina gwiazd opery. Momentami nie przypomina w ogóle śpiewu. A jednak jubileuszowy koncert Elektrycznych Gitar w Sopocie rozbłyskał przebojami jak niebo w Sylwestra. Zresztą podobnie jest z Dire Straits czy Bobem Dylanem. Sekret polega na tym, aby odnaleźć samego siebie, zamiast kopiować innych.

W książce Jeśli nie lean to co? porównuję lean do jazzu. Ten piękny gatunek muzyki nie jest dla każdego. W rzeczywistości, niewielu ludzi go rozumie. Zenek Martyniuk radzi sobie doskonale, mimo że uznani muzycy dystansują się od jego twórczości. Krzysztof Penderecki używał tych samych dźwięków co Miles Davis i Bayer Full. A B.B. King nie potrafił grać akordów. Może więc czas już odczarować ten Lean Management? Może jest w firmach miejsce na inne podejście, które nie brzmi modnie?

W doskonałości chodzi o to, żeby codziennie stawać się lepszym od samego siebie. Możesz to osiągnąć tylko wtedy, gdy doskonale wiesz, dokąd zmierzasz. Narzędzia, metody, filozofie i podejścia są środkami na tej drodze, a nie celami. Elastyczne korzystanie z narzędzi zamiast ortodoksyjnych rytuałów firmy efektywnie produkującej samochody budzące pożądanie u wąsatych mężczyzn z przedziałkiem, jest znacznie rozsądniejszym podejściem.

Good Sense Management podpowiada jaką metodę zastosować, aby mieć takie efekty, jakich potrzebujesz i aby Twój klient nie widział różnicy w jakości, którą od Ciebie otrzymuje. Cztery proste kroki zostały prosto opisane na https://goodsensemanagement.com

Wszystkie 4 kroki opisałem w książce "Jeśli nie lean, to co?" Premiera 23.11.2022