Czy pielęgnujesz słonie w swojej firmie?

Czy pielęgnujesz słonie w swojej firmie?

Zafascynowałem się słoniami, kiedy szukałem o nich informacji w Internecie. Były mi potrzebne do rozwinięcia jednego z kroków metody Good Sense Management. Rozsądek ma każdy z nas, ale nie wszyscy potrafimy go używać. A ściślej, czasami blokujemy się na rozsądek pod wpływem różnych sytuacji. Szerzej opisuję to w
książce „Jeśli nie lean, to co?”, która ukaże się w listopadzie – podpowiadam tam, jak zidentyfikować rozsądek w czterech prostych krokach. O książce piszę regularnie od jakiegoś czasu i będę pisał więcej, ale jeśli chcesz dowiedzieć się czego uczą nas słonie i dlaczego warto je w organizacjach pielęgnować, to przeczytaj mój artykuł.

Przeczytałem kiedyś, że słonie są bardzo inteligentnymi zwierzętami. Podobno, aby wejść na pole pełne smacznych roślin, rzucają powalone kłody na elektryczne ogrodzenia, a nawet zatykają dziury w wodopoju przeżutą korą, by inne zwierzęta nie wypijały im wody. Ten temat zaciekawił mnie na tyle, że postanowiłem
dowiedzieć się więcej. Kiedy pogrzebałem w Internecie, znalazłem sporo ciekawych relacji i mnóstwo interesującej literatury na temat słoni. Ich mózg waży niecałe 5
kilogramów i ma ponad 250 miliardów neuronów – trzy razy więcej niż mózg człowieka, co oznacza, że jest to najbardziej rozwinięty mózg spośród wszystkich ssaków. Ale czy to przekłada się na inteligencję, rozumianą tak jak pojmuje ją człowiek?

Inteligencja zwierząt jest trudna do zmierzenia, jednak przyjmuje się, że pewną miarą jest stosunek masy mózgu do masy ciała. Dla człowieka wynosi on 7,4–7,8, dla delfina butlonosego – 5,3, dla kruka – 2,49, dla słonia indyjskiego – 2,14, podczas gdy dla psa – zaledwie 1,17, a dla kota – 1,0. Wygląda na to, że słoń jest znacznie inteligentniejszy niż pies, którego uważamy za mądrego przyjaciela człowieka.
Postanowiłem to sprawdzić osobiście.

Po kilku telefonach, spotkaniach i ustaleniach, adoptowałem słonia. Nazywa się Ned i ze względów humanitarnych nie mieszka w moim ogrodzie, lecz nadal w chorzowskim zoo. Wraz ze swoim bratem Scottem, mają tam wielki wybieg, drzewa, basen, ciepły pawilon, jedzenia pod dostatkiem, opiekę weterynarza i wszystko, co ogród był w stanie im zapewnić. Raz na jakiś czas karmimy go bananami i fistaszkami i mamy wtedy okazję porozmawiać z opiekunem Neda – Marcinem.

Zobacz jak wyglądały odwiedziny u naszego słonia:

Historie z życia naszego słonia są przezabawne. Możesz je zresztą podglądać na bieżąco na LinkedIn. Te wszystkie znalezione w Internecie opowieści nadają im nowy wymiar. Ned i jego brat Scott są bardzo sprytni, empatyczni, posługują się trąbą jak ludzie rękami, korzystają z narzędzi, umieją liczyć i rozwiązywać problemy i mają fenomenalną pamięć. Wiele takich historii opisałem w książce "Jeśli nie lean, to co?"

Książka nie jest o słoniach. Jest o tym jak rozsądnie działać w biznesie. Jednak, jeden z kroków metody, którą samodzielnie opracowałem i którą właśnie opisuję w książce, nazywa się "pielęgnuj słonie". W odróżnieniu od tak zwanych świętych krów, czyli sytuacji, ludzi, rzeczy i zachowań, których nie odważamy się krytykować, słonie powinniśmy wspierać.

Takie słonie – pożądane zachowania, osoby, procesy i procedury to skarb naszej organizacji. W firmach jest wiele rzeczy kompletnie zbędnych z punktu widzenia klienta. Spróbuj wyobrazić sobie wszystkie czynności konieczne do wykonania, aby obejrzeć film w kinie. Trzeba ten film nakręcić, zbudować kino, znaleźć dystrybutora, zaplanować projekcję i przeprowadzić jeszcze wiele innych działań, żeby do tego doszło. Niektóre z nich są zupełnie niepotrzebne, a niektóre – wręcz przeciwnie. Jak je od siebie odróżnić?

Po wypróbowaniu różnych metod, technik i podejść do zarządzania procesami, odkryłem, że nie każde z nich sprawdzi się w każdej organizacji. Niektóre firmy są tak świadome, że na swój sposób działają lepiej niż Toyota, nawet nie wiedząc, że to co robią, gdzie indziej ma jakieś nazwy. Ale są też firmy, które doskonalą się zupełnie inaczej. Niektórym jest do twarzy w różowym swetrze, a niektórym – tylko w czarnym. Chociaż, w książce używam porównania do muzyki – są na świecie zwolennicy wyrafinowanego jazzu, ale są też fani hard rocka, country i disco polo.

Należy zatem zacząć od ustalenia czego dokładnie potrzebuje klient, potem przyjrzeć się temu co robimy, aby mu to dostarczyć, wyrzucić zbędne rzeczy i wzmocnić pożądane. Tyle i aż tyle. Metoda Good Sense Management pomaga się za to zabrać. Można wykorzystać listy kontrolne, mapy, kanwy, diagramy i jeszcze kilka innych narzędzi, żeby okiełznać swoją relację z klientem. Można zastosować gotowe podejście takie jak lean management, Teoria ograniczeń, kaizen czy TQM, przyjmując wszystkie warunki ich wdrożenia. Decyzja należy do Ciebie, a GSM podpowie jak się za to zabrać. Ostatecznie chodzi o to, by wyrzucić ze swoich procesów święte krowy i pielęgnować słonie.